Szpital św. Zofii, ul. Żelazna 90
Poszedłem do szpitala położniczego. (…). Pielęgniarki zaprowadziły mnie do piwnicy, do której wciąż przenoszono z górnych pięter pięćdziesiąt matek w nadziei, że będą tam choć trochę bezpieczniejsze. Łóżek nie było. Kobiety z noworodkami siedziały lub leżały na podłodze wielkiej piwnicy. W półmroku niezwykłe wrażenie robił widok niezmordowanych pielęgniarek, które od siedmiu dni nie opuszczały szpitala, a teraz pomagały znosić na dół kobiety i dzieci. (...) Byłem pod wielkim wrażeniem demonstrowanej przez Warszawę woli przeżycia. W piwnicy szpitala przebywały młode kobiety, które cierpiały bóle porodowe podczas ciężkiego bombardowania, a teraz były matkami tygodniowych niemowląt. Raz za razem znajdowały się pod bombami i pociskami artyleryjskimi. Mogłyby bez trudu zabić swoje dzieci i popełnić samobójstwo. Ale jakoś bez względu na to, jak wielkie były ich cierpienia, trwały. Lekarze i pielęgniarki z poświęceniem wykonywały swoją pracę.
Julien Bryan, reporter amerykański ("Kolory wojny" Warszawa 2010)
Od 9 września rozpoczęło się systematyczne bombardowanie szpitali warszawskich. 10 września był dniem najintensywniejszych dotychczas bombardowań, nazywany bywa krwawą niedzielą. W siedemnastu nalotach tego dnia wzięło udział około 70 samolotów, z których obrona przeciwlotnicza w mieście strąciła 5.
Fotografia
Oddział położniczy szpitala św. Zofii przeniesiony do piwnic szpitalnych w celu ochrony przez bombardowaniami. 9 września 1939Foto Julien Bryan, Wikimedia Commons, domena publiczna